Mały odkrywca

Nad brzegiem Bałtyku siedzi chłopiec. Nie zwraca uwagi na wrzaski latających nad nim mew, tylko próbuje dokopać się do złota.

Głowę nabitą ma opowieściami Jacka Londona o poszukiwaczach cennego kruszcu. Wie, że na szpadlu musi w końcu pojawić się złocisty pył. Ale dzisiaj wygrzebał tylko parę kawałków bursztynu, chowa je więc do kieszeni, udając, że to złote samorodki.

Na znaleziskach niespecjalnie mu zależy, raczej na błogiej samotności i towarzystwie własnej, bujnej wyobraźni. Dzieci uważają go za dziwaka, jednak on zamiast na grupie, woli polegać na własnych umiejętnościach. Chłopiec wie, że dzieciaki potrafią być okrutne, gdy naśmiewają się z odludka. Im bardziej go odtrącają, z tym większym zapałem próbuje odkrywać świat na włąsną rękę.

Ma już wracać do domu, gdy nagle szpadel z metalicznym dźwiękiem uderza w coś twardego. Hurra! Nareszcie złoto! Jednak nie… to tylko bomba z II wojny światowej.

Fragment mojego dziennika z 1971 r.

 

PS. Historię o niewybuchu po raz pierwszy opowiadam tutaj, na stronie „The Spirit Journey” (proszę, wybacz mi, Mamo). Upłynęło już 50 lat i chciałbym to wreszcie z siebie wyrzucić.

Znalazłszy „zardzewiałe żelastwo” poczułem nieodpartą chęć, by wymienić je na jakieś nowe Kajtki! Potrzebowałem jednak pomocy, żeby wynieść to coś z plaży, zwierzyłem się więc szkolnemu koledze. Zawlekliśmy bombę do piwnicy w jego bloku. Tam zorientowaliśmy się, że z bomby coś wycieka, co napędziło nam niezłego stracha. Po długiej dyskusji zdecydowaliśmy bardzo ostrożnie przenieść ją w pobliskie krzaki i anonimowo zawiadomić milicję.

Pod koniec wakacji 1971 r. mój tato przeczytał w gazecie, że niedaleko nas ewakuowano cały blok mieszkalny. Wezwano oddział saperów, żeby usunąć, a potem zdetonować niewybuch z II wojny światowej, który w niewyjaśniony sposób pojawił się w krzakach na placu zabaw.

Na tym zdjęciu jestem co prawda trochę młodszy, ale zdecydowałem się je zamieścić, żeby pokazać Wam jak trudno rozpoznać piromana i poszukiwacza przygód, patrząc na fotografię chłopca z pluszowym misiem.

 

 

 

 

 

Tłumaczenie z języka angielskiego: Krzysztof Janicz