W moim tekście „W świetle latarni” opisałem, jak zacząłem kolekcjonować paski Janusza Christy z „Wieczoru Wybrzeża”. Opowiadanie, które publikował wówczas Wieczór, było jednym z jego najdłuższych polskich komiksów „W kosmosie”. Dla mnie ta historia oznaczyła zmianę z jednego z tysięcy codziennych czytelników „Kajtków” w poważnego kolekcjonera!
Pamiętam, że 29 lipca 1968 roku (w tym samym dniu, w którym zacząłem zbierać), Kajtek i Koko utknęli w swojej małej kapsule kosmicznej, pozbawieni paliwa, prawie bez powietrza i z szybko malejącymi nadziejami na przeżycie. Od tego dnia siedziałem tam z nimi, uwięziony w ich minipojeździe kosmicznym, otoczony jedynie ciszą pustej przestrzeni i… moją bujną wyobraźnią.
Kopia strony z mojego zbioru opowiadań „W kosmosie”, która pokazuje dzień, w którym zacząłem zbierać Christy codzienne Wieczorowe odcinki.
Przejdźmy teraz szybko do przodu, 55 lat później, do małego miasteczka w środkowej Australii. W tym tygodniu doszedłem do momentu w mojej historii, w którym próbowałem opisać straszne wydarzenie z mojego prawdziwego życia (kiedy miałem dwadzieścia parę lat i mieszkałem z moim indyjskim przewodnikiem – Kennethem w Jukonie). Kiedy zastanawiałem się, jak zilustrować konkretny moment tak żywo utkwiony w mojej pamięci, nagle przypomniałem sobie, że w moim albumie „W kosmosie” on już (i zawsze) tam był! Zatem w tym konkretnym przypadku zdecydowałem się wykorzystać większość pierwszej ilustracji Christy z paska nr 77, (i czyniąc to, też uczcić to osobiste 55 lat „zatoczenia koła”).
Mam nadzieję, że Christa by się cieszył, że jego wcześni bohaterowie, Kajtek i Koko, wciąż bawią całe nowe pokolenie czytelników. Dziękuję Januszu za Twoja ciągłą inspirację!
Fragment mojego dziennika, Yandoit, Australia 2023.