Zbliżamy się do końca naszych wakacji. Siedem miesięcy w drodze, jak szybko to wszystko minęło! Najbardziej zaskakująca część tej podróży nastąpiła teraz przy samym końcu tej wyprawy, gdy dotarliśmy do Tasmanii. Co to sprawiło ze ta wyspa była tak znajoma (?), wszyscy się zastanawialiśmy. Czy to samotność, dziki, dziwnie znajomy krajobraz „gór, jezior i szpiczastych drzew”, (jak elokwentnie podsumowała to Zuzia), … czy to chłodna pogoda, (na którą wpłynęła bliskość Antarktydy), która po Czerwonym Centrum była najmilejsza dla naszych przegrzanych ciał (i mózgów)?!
Bez względu na to, co to było, czuliśmy się tutaj jak w domu… do tego stopnia, że marzyliśmy o przeprowadzce na Tasmanię w najbliższym czasie! Oczywiście przeniesienie się nie byłoby takim problemem, ale moja pracownia (z wszystkimi ogromnymi kamieniami i ciężkim sprzętem) to zupełnie inna sprawa. Ale tam, gdzie jest wola, znajdzie się sposób i zobaczymy w wkrótce, jak się sprawy potoczą.
Jedną z ostatnich rzeczy, które chcieliśmy zrobić przed powrotem do domu, była kilkutygodniowa wędrówka po zachodnim wybrzeżu Tasmanii. Cała zachodnia część wyspy jest obszarem chronionym, a kilka parków narodowych słynie z najwyższych drzew na półkuli południowej. Ponadto, ponieważ istnieje wiele dzikich rzek i wspaniałych jezior górskich, chcieliśmy sprawdzić kilka nowych miejsc na potencjalne przyszłe wycieczki kajakiem.
I to w taki sposób odkryliśmy najbardziej nieuchwytne i owiane folklorem zwierzę Tasmanii (jeśli nie całej Australii) – tygrysa tasmańskiego! Chociaż ostatni z tych tygrysów workowatych oficjalnie zdechł w niewoli w 1936 r., od dawna krążyły pogłoski, że widziano go gdzieś głęboko w starożytnych lasach Zachodniego Wybrzeża.
Prawdę mówiąc, wcale nie szukaliśmy tego nieuchwytnego tygrysa, ale Pretor (i jego niezwykle wrażliwy nos) miał inne pomysły. On przyprowadził do naszego obozu „swojego nowego kumpla” i choć spotkanie było krótkie, Kajtkowi udało się zrobić zdjęcie, „żeby było to oficjalne”.
W następny poniedziałek wracamy do cywilizacji do pięknego Hobart (stolica Tasmanii) gdzie będziemy czekać na prom do Melbourne. Powinniśmy być z powrotem w domu w Yandoit 10 lipca, w sam raz przed rozpoczęciem kolejnego rozdziału naszej Wewnętrznej podróży. Mam nadzieję, że dołączycie się do nas 19., aby rozpocząć trzeci rozdział naszej sensacyjnej opowieści!
Fragment mojego dziennika, z naszej podróży przez Australię, 2023.
Tłumaczenie z języka angielskiego: Ashika